budmirski

Niewiele osób ma odwagę przyznać się w gronie znajomych, że chodzi na zakupy do sklepów z odzieżą używaną. Jednak przechadzając się ulicami naszych miast widzimy, że jest ich coraz więcej. Kuszą szyldami „nowej i używanej odzieży” i jest w nich bardzo dużo osób. Dochodzi nawet do sytuacji, w której w dniu dostawy nowego towaru pod budynkiem ustawiają się iście Palowskie kolejki.

Czy w chodzeniu do secondo-handów jest coś złego? Oczywiście, że nie, jeśli znamy umiar. Niestety, są osoby, które z przeszukiwania koszy z używaną odzieżą uczyniły sens swojego życia. Traktują je jak swoiste polowanie a zakupione sztuki jak trofeum myśliwskie. Mimo, że ubrania, które można tam znaleźć faktycznie są bajecznie tanie – nawet złotówka za sztukę, to zdecydowana ich większość nie nadaje się do noszenia.

Jeśli ktoś spędza w tych sklepach większość dnia i wynosi z nich naręcza garderoby, to sumując wydaje spore kwoty. Dochodzi do sytuacji, w której niektórzy zaczynają kupować bez względu na stan danej sztuki, jej rozmiar, czy po prostu przydatność. Wmawiają sobie, że to tak mała kwota, że nikomu nie zaszkodzi. Wtedy można uznać, że jest to uzależnienie, które należy leczyć.